Komentarze: 0
Urodziny. W dodatku 18. Niby obchodzone z taka pompa ale te Mackowe to nie bardzo. Bo cuz ciekawego jest w siedzeniu w ogrodku, spijaniu piwa i gadaniu o dupie maryni? Gdyby nie kilka osob jeszcze trzezwo myslacych chyba bym usnela. Oczywiscie poczulam sie o wiele lepiej gdy po tym jak Dorota uslyszala, ze idziemy do disco, zakomunikowala "Ja ide do domu". No tak zapomnialam w sumie ze o godzinie 21:30 juz niektorzy chodza spac, ale nie moj cyrk nie moje malpy! Gdy weszlismy do klubu, wszyscy w zajebistych humorach, odrazu nam mina zrzedla jak zobaczylismy kilka nieporzadanych osob no i juz zabawa byla ... Ale nie ma to jak swietne pomysly Goski, ktora wkurzona rzucila "Idziemy na spacer!". To nic, ze dochodzila 23:30 wczesnie jak na nas to idziemy. Pozniej siedzac na jakims zapyzialym kwietniku jadlysmy chrukpi kukurydziane. Nastepnie po ostrej wymianie zdan z jakimis fajfusami co jechalo im jak z bimbrowni ruszylysmy w strone innej dyskoteki, ale rzecz jasna tam gdzie wejscie za free. Posiedzialysmy, wypilysmy cole ;) i... idziemy do domu. Gdyby nas licho nie pokusilo zeby zajrzec co dzieje sie w klubie u chlopakow ktorzy niestety za wejscie zaplacili, to juz bysmy jechaly nocnym do domu. Wchodzimy a tu wypas ludzi full, zajebiscie sie bawia no to my dawaj do srodka szukamy Macka z Przemkiem... co sie okazalo zarywali do jakichs dupeczek gdzies okolo 15 lat po czym Maciek z usmiechem na twarzy oznajmil "Wiesz ze to jest wieczor panienski jednej z nich? A i jakby co znamy sie z obozu!". Teraz oslupiala, pomyslalysmy se z Goska ze "Oho jeszcze czego!". Co jak co ale znamy sie nazbyt dobrze zeby tylko z obozu. Poszemral troche i wzial nam torebki i dzinsowki. Zabawa trwala do 3 nad ranem, troche ludzi sie poznalo w dodatku byli maturzysci z naszej szkoly... Nocny oczywiscie spoznil sie jeszcze troche i wrocilabym do domu razem z ojcem ktory wracal po nocnej zmianie. Wtedy by sie dzialo... I tak oto minal mi piatek 1 sierpnia.